Vipassana – wrażenia po 10 dniowym kursie medytacyjnym
Udział w odosobnieniu medytacyjnym był moim marzeniem od dawna. Jeszcze będąc w Indiach zaznałam na krótko życia klasztornego i było w nim coś co mnie pociągało. Trochę musiałam poczekać, a może „dojrzeć” do tego wydarzenia życiowego jakim stał się 10-dniowy kurs medytacyjny Vipassana.
Na początku myślałam, że najtrudniejsze dla mnie będzie poranne wstawanie o 4 rano, brak kawy i ból nóg. Nic z tych rzeczy… wstawanie poranne ma w sobie pewną magię i czuć wówczas niesamowity, błogi spokój. Nogi nie chciały boleć, a za to plecy – o te to dostały swoją lekcję! Zaskakujące było dla mnie również to, że 10-godzinny codzienny program medytacji stał się całkiem szybko znośnym trybem życia. A nie było łatwo, szczególnie podczas tych medytacji, przy których nie wolno było się ruszać i zmieniać pozycji. Jednakże to właśnie te godziny siedzenia w bezruchu przynosiły największe wyzwolenie z cierpień i pragnień, lekkość i wglądy.
Celem kursu i nauczania techniki Vipassana jest wyzbycie się niechęci do cierpienia oraz przywiązania do pragnień, które są źródłem naszego nieszczęścia. Dosyć szybko uświadomiłam sobie, że moją lekcją na tym kursie jest nauka zmiany nastawienia do bólu fizycznego. Im szybciej przyswajałam przekazane prawdy, w tym prawo natury Anicca „wszystko przemija”, tym bardziej czułam, że ból mniej doskwiera i szybciej ustępuje.
Podczas kursu nauczyliśmy się trzech technik – Anapana (technika obserwacji naturalnego oddechu), Vipassana (technika obiektywnej obserwacji doznań płynących z ciała poprzez spokojny i zrównoważony umysł) oraz Meta (technika przekazywania życzliwej miłości dla wszystkich istot). Pierwsze dni dzięki Anapanie służyły wyostrzeniu zmysłów na subtelne doznania. Dzięki temu otwierał się dostęp do nieświadomego umysłu, który tak naprawdę nami kieruje. Takie doświadczanie prawdy o sobie jest bezcenne i transformujące.
Co urzekło mnie w technice medytacji Vipassana?
Technika jest w pełni rzeczywista, bo związana z ciałem, i jednocześnie tak wyzwalająca, prowadząca wraz z zasadami moralnymi do oświecenia. Wprawdzie korzenie ma buddyjskie, jednakże nie jest religią i może stanowić komplementarne uzupełnienie do każdej religii. Jej charakter jest świecki.
Uwalnianie bagażu przeszłości nie wymaga analizowania przeszłych sytuacji i wspomnień, ani przeżywania emocji na poziomie psychicznym, a jedynie obserwowania wszelkich doznań z ciała, bez generowania do nich niechęci czy przywiązań. Jako terapeutce znającej multum innych technik korciło mnie, aby wspomóc ten proces. Sama technika dosyć mocno przypomina technikę uwalniania Davida R. Hawkinsa, stąd łatwiej było mi o zaufanie.
Będąc sama z sobą 24h na dobę – obowiązywało szlachetne milczenie – dotarło do mnie bardziej dobitnie co jeszcze wymaga zmian w moim postępowaniu. Zrozumiałam m.in., że potrzebuję uwolnić pasję, gdyż jest ona stanem pewnego pożądania, wprawdzie cenioną społecznie, ale na drodze duchowej może być przeszkodą. Poczułam ją w ciele bardzo dosadnie i zobaczyłam jak doznania tworzą nawykową reakcję.
Sposób przedstawienia funkcjonowania umysłu na kursie przypomina psychologiczne ujęcia poznawcze. Praktycznym przełożeniem tej wiedzy jest m.in. model ABCD w ramach nurtu poznawczo-behawioralnego RTZ. Poprzez zmysły docierają do nas bodźce, które wywołują doznania w ciele, powstają mentalizacje i reakcje. Zatrzymując nawykowe reakcje wyzwalamy się z programów, schematów umysłu. Zamiast reagowania mamy w sposób obiektywny obserwować doznania.
Dzięki medytacjom poczułam ogromny spokój, dający tak naprawdę wszystko czego człowiek potrzebuje, harmonię i miłość. Każdego dnia byłam wdzięczna, że mogłam brać udział w tym bezcennym doświadczeniu. Życie w takim „klasztorze” różni się od życia rodzinnego, szczególnie gdy ma się trójkę dzieci J Jednak znalazłam wiele wspólnych obszarów tj. medytacja, uważność, spokój, natura, służba ludziom i miłość.
TAGI: medytacja, Vipassana, 10 dniowy kurs medytacji