
Żyłam jak mniszka w klasztorze
Minął tydzień odkąd wróciłam z 10-dniowego odosobnienia medytacyjnego. To już drugi raz, kiedy zdecydowałam się wziąć udział w kursie Vipassana.
Jak to jest doświadczyć tego ponownie? Większość osób mówiła, że za drugim razem było trudniej. U mnie stało się odwrotnie, co nie znaczy, że było łatwo. Okazuje się, że te kursy nigdy nie są łatwe, nawet jak robisz to „nasty” raz. Zapytasz dlaczego? Otóż, podczas takiego kursu docierasz do swojej najgłębszej podświadomości, zakorzenionych nawyków oraz zanieczyszczeń umysłu. Zmierzenie się i praca z nimi staje się realnym wyzwaniem. Dlaczego realnym? Medytacja Vipassana ma charakter uniwersalny i skupia się na „widzeniu rzeczy takimi, jakimi są”, a właściwie doświadczaniu rzeczywistości.
Jak to wygląda w praktyce?
Generalnie i z pozoru każdego dnia tak samo. Plan dnia przewiduje łącznie 10 godzin medytacji, na zbiorowej Sali lub w wybrane godziny możesz medytować w swoim pokoju. Dzień zaczyna się od pobudki o 4 rano i 2-godzinnej medytacji, potem o 6:30 jest śniadanie i odpoczynek, a od 8 rano kolejne 3 godziny medytacji, następnie obiad i przerwa na odpoczynek. Od 13 zaczyna się popołudniowy blok medytacji, następnie godzinna przerwa na wodę imbirową o 17 (tak, tylko 2 posiłki dziennie, ostatni posiłek to obiad o godz. 11). Od 18 uczestniczysz w zbiorowej medytacji, po niej w wykładzie wieczornym, aby na zakończenie przed snem odbyć jeszcze półgodzinną medytację. Od 21:30 możesz „próbować” zasypiać w swoim małym pokoju, co nie zawsze jest zadaniem łatwym. Na szczęście jeśli ktoś nie może zasnąć, może dalej medytować na leżąco, co zastąpi mu sen. Akurat podczas tego kursu zasypiałam bez problemu, jednak budziłam się na chwilę każdej nocy i miałam dużo, barwnych snów.
Podczas kursu obowiązuje kilka zasad: zasada szlachetnego milczenia (brak kontaktu z innymi), zaprzestanie stosowania jakichkolwiek innych technik, zakaz zażywania środków odurzających, zabijania istot żywych, zakaz kłamania i kradzieży oraz segregacja kobiet i mężczyzn. Posiłki są wegańskie, skromne i smaczne. Podczas kursu deponujesz telefon komórkowy i nie masz kontaktu ze światem. Cóż niektórzy nie wytrzymali i wrócili szybciej.
Każdego dnia otrzymujesz instrukcje jak medytować i co wprowadzić nowego do medytacji. Pierwsze trzy dni to praktyka medytacji oczyszczająca umysł „anapana”, której zadaniem jest wyostrzyć umysł i przygotować do właściwej praktyki. Przedmiotem uwagi jest oddech i okolice nozdrzy. Od czwartego dnia uczymy się transformującej medytacji Vipassana, w której skanujemy ciało, bardzo dokładnie, obserwując wszelkie doznania z ciała z poziomu spokojnego i zrównoważonego umysłu. Aby technika działała konieczne jest wyzbycie się niechęci i pragnień do tych doznań. W ten sposób uczysz się sztuki życia, jak nie ulegać cierpieniom i pragnieniom, a tym samym być szczęśliwym. Jak pewnie się domyślasz, w miarę praktykowania pojawiają się różne trudności, zaszłości wydobywające się z podświadomości w postaci bólu, ciężkości, czy innych doznań. Jeśli zaprzestaniesz nawykowego reagowania na nie, to one odejdą. W praktyce Vipassany doświadczasz zjawiska przemijalności, wszystko przemija, i to dobre, i to złe, ale twoim zadaniem jest zaprzestanie takiego różnicowania. Zachowujesz spokojny, uważny i zrównoważony umysł obserwując wszelkie pojawiające się doznania, ze świadomością ich przemijalności. Od czwartego dnia podczas zbiorowych medytacji na Sali obowiązuje również zakaz zmiany pozycji. W razie potrzeby czy trudności możesz zapisać się na krótką rozmowę z nauczycielem.
Jak mi było?
Uwielbiam tę ciszę i spokój, którego brakuje na co dzień w głośnym i szybkim świecie. Jako osoba wysoko wrażliwa mogłam się mocno zregenerować i odpocząć, stąd już trzeciego dnia poczułam się bardzo szczęśliwa i wypoczęta. Oczywiście ten stan się zmieniał, a nawet towarzyszyły mi skrajne emocje w ciągu dnia.
Pomimo, że we wnętrzu obserwujesz ciągle zmieniające się doznania i doświadczasz różnych stanów emocjonalnym, to rutyna kursu jest czynnikiem stabilizującym. W trakcie przerw możesz korzystać ze spacerów w przyległym małym lasku, pod warunkiem, że nie przekraczasz wyznaczonego terenu. Przez cały pobyt pogoda była bardzo przyjazna, a otaczająca natura życzliwa i kojąca trudne chwile.
Wprawdzie na co dzień wiodę bardzo świadome i uważne życie, to również i na tym kursie poczyniłam pewne odkrycia i wglądy. Uwalniałam się od cierpienia i zmęczenia. Nauczyłam się jak nie reagować na ból, a nawet stworzyłam sobie nową mantrę: „ból jest mi obojętny”. Wcześniej to była moja zmora, szczególnie jak bolała mnie głowa. Oczywiście najlepszym sprawdzianem, czy to działa jest codzienne życie już po powrocie. Zrozumiałam też przyczynę bólu i nad nią pracowałam. Praca z pragnieniami nie była dla mnie trudna, ale też się pojawiła. Dotarłam też do swojej esencji wrażliwości i doświadczałam jej bezbronności oraz niewinności. Pewnego dnia pojawiła się złość, ale szybko się rozeszła, więc też nie sprawiła mi trudności. Pożądanie też się pojawiło i z utęsknieniem czekałam do powrót w ramiona męża. Trudniej było mi z lękiem, gdyż nie znalazłam jego przyczyn – prawdopodobnie miał przyczynę egzystencjonalną, gdyż nic ze wspomnień dzieciństwa czy dalszego życia nie pojawiało się. Miałam trochę refleksji na temat życia moich rodziców i dziadków, dużo zrozumienia i współczucia.
Czym różni się Vipassana od technik psychologicznych?
W psychologii zazwyczaj szukamy związków przyczynowo-skutkowych. Przykładowo jeśli czujesz jakoś emocję, to jest najprawdopodobniej coś co ją aktywowało i szukasz przyczyny. Następnie najczęściej pracujesz z myślami, bo to wpływa na emocje i reakcje cielesne. Tak przynajmniej jest w terapii poznawczo-behawioralnej. Natomiast w Vipassanie tego nie robimy, gdyż skupiamy się tylko na doznaniach cielesnych. Nie koncentrujemy się również na emocjach, bo one są abstrakcyjne i trudno uchwytne, a doświadczenia cielesne są subiektywną rzeczywistością każdego człowieka. Możesz przykładowo doznawać kołatania serca, ścisku w żołądku i napięcia ramion, ale nie musisz nazywać tego stanu lękiem. Obserwujesz powoli każde doznanie z osobna. Ta obserwacja przemijalności doznań, uwalnia traumy i emocje. Z opowieści innych, bywa to proces bardzo burzliwy. Możesz też czuć się jak na rollercoasterze ze swoimi emocjami. Podczas zbiorowych medytacji słychać jak dla wielu osób to trudny proces – pojawia się płacz i ciężkie wzdychanie. Odreagowanie emocji wynikających z trudnych wspomnień jest cechą wspólną dla procesów terapeutycznych i medytacyjnych.
Jaki jest cel medytacji Vipassana?
To sztuka życia, które wyzwala ze spirali pragnień i cierpień, prowadzi do lekkości i szczęśliwości. Ostatecznym celem tej techniki jest całkowite wyzwolenie i doświadczenie Oświecenia. Technika wywodzi się z buddyzmu (nauczał jej sam Budda jako droga do wyzwolenia), jednak ma charakter świecki i nie wymaga rezygnacji z przyjętych wierzeń. Jest spójna z innymi religiami. Vipassana jest techniką usuwającą cierpienie, jest metodą oczyszczania umysłu pozwalającą w spokojny i zrównoważony sposób stawić czoło życiowym napięciom i problemom, jest sztuką życia dającą możliwość pozytywnego wkładu w życie społeczne.
Czy pojadę kolejny raz?
Jeszcze nie wiem, ale przeszła mi taka myśl przez głowę. Czas pokaże. A póki co, teraz jest czas, aby jak najlepiej spożytkować te doświadczenia i umiejętności. Aby utrzymać tę technikę w codziennym życiu poprzez codzienną medytację i uważność doznań z ciała. Widzę, że ten pobyt wniósł sporo dobrego do mojego życia.
Czy polecam?
Oczywiście, że tak. Jeśli jednak masz za sobą dużo traum i uwięzionych emocji, rozważ najpierw udanie się na terapię psychologiczną. Ilość wypartych treści może być bardzo przytłaczająca, gdy zaczniesz stosować tę technikę na kursie. Według Goenki, Vipassana to jakby operacja na otwartym umyśle, ostre cięcia i dotarcie do korzeni czyli źródeł problemów oraz zanurzenie się w głębokiej podświadomości. U mnie akurat proces był łagodniejszy, ale to wynika z długich lat pracy nad sobą i ponad 10-letniej praktyki medytacji.